×

Rozmowa z Dorotą Deląg – aktorką, autorką warsztatów wizerunkowych.

 

 

Joanna Pastuszak – Cybulska  – Dlaczego zdecydowała się Pani na zawód aktorki? Chciała Pani móc rozwijać swoje naturalne zdolności czy raczej nauczyć się nowych umiejętności?

Dorota Deląg – Miałam dwadzieścia dwa lata, więc trudno jest mówić wtedy o wyższych celach. Bardziej chodziło mi o postawienie wysoko poprzeczki, udowodnienie sobie, że mogę zdać do szkoły teatralnej. Postrzegana ona była jako uczelnia elitarna, bo dostawało się do niej tylko piętnaście osób na rok. To było coś! To był mój cel. Jestem z natury osobą, która wyznacza sobie cele i je realizuje. Wtedy moim celem było zostać studentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.

 

Miał na to wpływ Pani brat?

To prawda, mój brat Paweł miał w tym swój mały udział. Zostałam zaproszona na spektakl, który był zarazem egzaminem dyplomowym. Reżyserem tego wydarzenia był ceniony na całym świecie reżyser Krystian Lupa. Nie byłam pewna, co będę robić w życiu, ale ten spektakl zrobił na mnie takie wrażenie, że postanowiłam, że będę zdawać do szkoły teatralnej. Odróżniam się od innych tym, że ja nie tylko mówię, ale też robię to, co zamierzyłam, dlatego osiągnęłam ten cel.

 

Poza technicznymi umiejętnościami aktorskimi, które kompetencje nabyte w szkole teatralnej wykorzystuje teraz Pani w pracy trenerskiej?

To jest ogromny wachlarz kompetencji. Dopiero teraz, pracując bezpośrednio z ludźmi na warsztatach, widzę jak ogromną zaletą jest skończenie studiów o profilu artystycznym. Ten profil daje nam nie tylko wrażliwość na to kim jestem, ale też pomaga być dobrym obserwatorem, uczy jak patrzeć na ludzi którzy nas obserwują i odbierają naszą osobę.

Zawód aktora to jest profesja prawie detektywistyczna. Aktor to postać, która ciągle czegoś szuka, musi się czymś inspirować. Szuka dowodów i formy, aby przedstawić je tak, by odbiorcy mu uwierzyli. Zasada aktorska jest następująca: bądź dociekliwy, zadawaj pytania, kwestionuj odpowiedzi. To, co zobaczysz na pierwszy rzut oka nie musi być prawdą. Często to jest iluzja, powłoka, i dopiero gdy zaczynamy szukać odpowiedzi głębiej w sobie, dochodzimy do prawdy. A jest to prawda, która może być interesująca też dla innych, nie tylko dla siebie. Bo tak naprawdę celem jest to, aby nawiązywać dobre, spójne relacje.

W biznesie stawiam na wiarygodność, dlatego ważne jest dla mnie, aby uruchomić w ludziach inspirację do poszukiwania. Prowadząc moich klientów, uczę ich właśnie tego poszukiwania siebie i dopiero później ubierania tego w biznesowy spójny wizerunek.

 

Czy jako aktorzy uczycie się zarządzać własnymi emocjami w roli, czy waszym zadaniem jest raczej zapomnieć o tym i nadać granej postaci zupełnie niezależny od was charakter?

W mojej ocenie, w aktorstwie chodzi o coś zupełnie innego. Aktorstwo według mnie to głęboka analiza tekstu, który jest dla nas tylko pretekstem. Widzimy o czym jest historia, jacy są bohaterowie, poznajemy płaszczyzny rozgrywającej się akcji – obyczajowe, historyczne, itp. I wtedy dopiero musimy zadać pytanie – kim jest ten konkretny bohater, jakie ma problemy, w jakiej epoce żyje. Jak już przejdziemy etap analizy, to zaczynamy budować mu biografię. Następnie musimy udowodnić, że jest ona spójna. Patrzymy jak ten konkretny bohater współgra z innymi postaciami i dopiero wtedy powstaje pełen obraz tej postaci.

Analizy postaci uczymy się w szkole, ale emocje, zachowania czerpie się z siebie. Takim jesteś aktorem, jakim jesteś człowiekiem. Im bardziej człowiek jest doświadczony, tym lepszym jest aktorem. Ten zawód polega na obserwowaniu i odtwarzaniu tych obserwacji przy jednoczesnym wykorzystaniu do tego własnego ciała.

 

Czyli grana rola to jest kwestia interpretacji przez konkretną osobę i jej doświadczenie życia?

Tak, to zależy od indywidualnych warunków (wygląd, głos, zachowanie się) i wrażliwości danego aktora. To zawsze jest czyjeś unikatowe doświadczenie. Każda rola to zawsze jest czyjaś interpretacja.

 

Czy są jakieś zachowania, o których aktor powinien zapomnieć?

Oczywiście! Przede wszystkim, powinien zapomnieć, że ktoś na niego patrzy, wyzbyć się wstydu bycia ocenianym. Wychodząc na środek sceny w teatrze, to jest przywilej, że można to robić. Wychodząc na scenę jest się kimś, kto prowadzi widza. To jest niezwykle ważne, aby stanąć w samotności scenicznej.

 

Czy ta sama zasada obowiązuje przy wystąpieniach publicznych?

Dokładnie tak, z tym, że tutaj jest o wiele łatwiej, bo prezentujemy wyłącznie siebie. Wykreowanie siebie na wiarygodnego mówcę, to nie jest przedstawienie obcej osoby, lecz jest to znalezienie w sobie takich instrumentów, które będą interesujące dla innych. One są w nas obecne, tylko tę unikatowość należy najpierw odkryć. Poznajemy ją m.in. podczas odpowiadania na pytania, dlaczego coś robię, co mogę przez to zaoferować innym.

 

Jakich cech, które mają aktorki, brakuje kobietom niezwiązanym z tą branżą, a mogłyby one być im przydatne, np. w pracy zawodowej?

Aktorki potrafią wykorzystać narzędzia mowy, mają świadomość ciała, potrafią lepiej operować głosem, intonacją, artykulacją. Umiejętność ułożenia głosu to impostacja, coś co ludzie spoza sceny pomijają. Zwykle nacisk kładziony jest na treść, co ma być przedstawione. A tak naprawdę, równie ważne jest, jak te treści będą przekazywane.

90% komunikatu jaki przekazujemy ludziom nie dociera do nich. Liczy się pierwsze wrażenie i możemy je wzmocnić pracując właśnie nad głosem, jakim się posługujemy. Nawet najmądrzejsze treści nie odniosą skutku lub zostaną pominięte, jeśli forma wystąpienia będzie słaba. Zawsze przecież można sobie coś ściągnąć z internetu, nie trzeba słuchać wystąpienia, które jest mało atrakcyjne.

 

Czy są standardowe zagadnienia z jakimi przychodzą na warsztaty autoprezentacji Pani klientki?

Zwykle są to klientki, które mają swoje biznesy, próbują odróżnić się od innych przedsiębiorczych kobiet, znaleźć własny styl. To są kobiety, które szukają niezależności.

Nie jestem coachem ani psychoterapeutką, ale mówię o sobie, że jestem w podróży. Jest to inspiracją dla innych kobiet. Moim mottem jest robić rzeczy, które kocha się robić, stosuję tę zasadę nie tylko w zakresie zawodowym, ale też prywatnym. To jest moja autentyczność, komuś się ona podoba albo nie. Niczego nie udaję, nawet wtedy, gdy zaliczam porażki. Jak każda kobieta, dążyłam do tego, aby być osobą którą jestem. Mam świadomość, że autentyczność nie jest łatwa, trzeba się jej nauczyć, zaakceptować siebie.

Moimi klientami są także mężczyźni i oni też szybciej realizują te zadania, które wypracowujemy. Dlaczego? Bo oni mają większą wiarę w sobie.

Wiara w siebie – to jest główne wyzwanie, nad jakim pracujemy na warsztatach. Zanim wejdziemy w prezentację i mówienie o sobie pod kątem biznesowym, musimy się przebić przez różne warstwy ukrywane pod hasłami typu: nie chcę, nie lubię siebie, nie wiem kim jestem, nie mam na to ochoty, i tak mi się nie uda, to jest do niczego nie potrzebne, kobiety są zawsze źle odbierane cokolwiek zrobią, itp. Fatalna samoocena jest podstawą złego funkcjonowania zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Wiem to z doświadczenia, bo ja też taka kiedyś byłam. Też mi się wydawało, że nie mogę nic osiągnąć, aż do momentu, kiedy w moim życiu wydarzyło się to wszystko nad czym pracowałam. Punkt w którym jestem w tej chwili, to zupełnie inny punkt odniesienia niż rok temu. I podczas warsztatów pokazuję kobietom jak pracować nad tą samooceną.

 

Niektóre kobiety myślą o sobie, że są jak „szare myszki”, nigdy nie osiągną w żadnej dziedzinie sukcesu. Czy w każdej kobiecie z takimi przekonaniami da się wzbudzić lub  odnaleźć siłę i pewność siebie? 

Oczywiście! Ta „szara myszka” są właśnie najbardziej interesująca! Trzeba najpierw zgłębić, dlaczego ona trwa w tym stanie i ukrywa się? Na własnych oczach widziałam, jak tzw. zwykłe kobiety przeradzały się w piękne i porywające mówczynie, tylko trzeba było wzbudzić w nich pewność, że są ważne, wartościowe, nauczyć je korzystać z własnych zasobów jakie w sobie mają.

Na warsztatach zawsze stawiam jako priorytet założenie, że ciało jest naszym narzędziem i musimy umieć je wykorzystywać do budowania przekazu. To nie tylko praca z głosem, jego wysokością, ale też styl bycia, ubiór, wygląd jest istotny. Tak więc podczas warsztatów budujemy spójny personal branding, i nawet kobiety, które uważały się za mało interesujące, osiągają w konsekwencji swoje cele.

 

Jaki obraz Polek wynosi Pani ze swojej praktyki szkoleniowej? Czy jest jakiś uniwersalny obraz?

Nie ma uniwersalnego obrazu, ale jest jedna tendencja, którą obserwuję, a mianowicie, że Polki są kobietami rozgoryczonymi. Powoduje to rozbieżność między społecznymi oczekiwaniami, rolami w jakie się je wtłacza, a ich własnymi dążeniami, pragnieniami. One są wciąż uwikłane w obrazy z przeszłości. Obowiązek bycia matką nieskazitelną, kobietą zawsze wierną i gotową do poświęceń, przeplata się z wymaganiami współczesności i oczekiwaniem od kobiet bycia spełnionymi zawodowo, szczęśliwymi, świetnie zarządzającymi swoimi rodzinami i życiem. Tu nie ma miejsca na pomyłki ani poprawki, porażek się im nie wybacza. W życiu takiej kobiety mężczyzna jest przywilejem.

Kobiet, które radzą sobie świetnie jest mniej i są nimi te, które powiedziały głośno „Basta, nie chcę tak!”. Nie dostrzegam takich postaw u kobiet z Zachodu, czy nawet u Ukrainek czy Rosjanek, one znają swoją wartość. My wciąż to w sobie musimy budować.

 

Czyli jest to etap poszukiwania tożsamości?

Tak, bo jak inaczej żyć świadomie lub w zakresie życia zawodowego, występować publicznie? Wystąpienie publiczne to jest podzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem. Jak mamy się tym dzielić, skoro tego o sobie nie wiemy? Często słyszę, „daj mi parę trików – jak mam wyjść, kiedy się uśmiechnąć, jak mam patrzeć”, itp. Taka taktyka jest błędna. Wystąpienie polega na tym, że to co mówisz, dociera do ludzi, daje im wartość, ale wpierw musi to być przez Ciebie zrozumiane, przeżyte, przefiltrowane. Musi to być Twoja prawda.

 

Czy ma Pani swoją definicję niezależności?

Nie mam definicji, ale ja rozpoznaję siebie jako kobietę niezależną. Codziennie budzę się rano z uśmiechem na twarzy. Nie jest idealnie, bywa czasem nawet bardzo ciężko, ale jestem niezależna pod każdym względem – zarówno emocjonalnie, duchowo, jak i finansowo jestem wolna. I nie o zasobność konta tylko chodzi, ale o to, że wiem, że to ja kreuję swoją rzeczywistość. To ja ją tworzę i to ja jestem za nią odpowiedzialna.

Jeśli danego ranka nie wstanę, to jest to moja odpowiedzialność. Jeśli wstanę i powiem „dzisiaj mi się na pewno nic nie uda”, to jest to moja odpowiedzialność. A jeśli wstanę i powiem „to jest ten dzień!”, to też ja będę za to odpowiedzialna. Niezależność przejawia się u mnie moją codzienną motywacją do działania, akceptacją siebie, kochaniem siebie, wdzięcznością, że mogę być tu i teraz.

Często wybiegamy myślami wprzód, dywagując „co będzie za tydzień, za miesiąc”. Nie wiemy co będzie, nikt nie mógł przewidzieć pandemii. Nie mogę walczyć z wiatrakami, i dlatego ja zawsze robię to, co mogę w danym momencie. Puszczam się na fali i płynę. Zapomnieliśmy o tym, czym jest przyjemność życia. Czuję się niezależna i mam z tego przyjemność, a kiedy jest przyjemność i zadowolenie, to przyciągamy do siebie dobrych, właściwych ludzi, przyciągamy dobrą energię, pieniądze.

 

Jak swoim sposobem bycia możemy wzmacniać niezależność?

Dostrzegam, że sami siebie wprowadzamy często w zależności, uwikłania, dziwne relacje. Brak niezależności, to jest np. oczekiwanie, że ktoś odbierze telefon, że ktoś mnie zrozumie, że ktoś da pracę, pokocha. Oczekiwanie to jest rozczarowanie. Ja niczego nie oczekuję. Jak nawet coś nie wyjdzie, to nie robię z tego tragedii, tylko wyciągam wnioski. Mówię do siebie, „OK, tym razem mi nie nie udało, może się nie przygotowałam, może źle odczytałam sytuację, a może to był zwyczajnie mój słabszy dzień”. Nie oceniam się i nie prześladuję złymi myślami. Ja mam specyficzną filozofię życia, nie wpadam w karuzelę domysłów, skupiam się tylko na tym, co wiem na pewno, co mam do wykonania. I to właśnie robię.

 

Serdecznie dziękuję za refleksyjną rozmowę! 

DOROTA DELĄG – sama o sobie.

… Autentyczność  wynika z radości robienia rzeczy, które kocha się robić. Bo nie jest ważne to, jak wypadniesz w oczach innych, ważne jest to ile dasz z siebie innym …

Ukończyłam PWST we Wrocławiu 1999 roku. Od ponad 22 lat jestem  czynnie związana z Wystąpieniami  Publicznymi  i Autoprezentacją. Od 2018 rozpoczęłam działalność związaną z tworzeniem własnego programu treningowego. Warsztaty, które prowadzę oparte są na technikach opracowanych przez Konstantina Stanisławskiego oraz Lee Strasberga- Twórcy technik, które do tej pory są podstawą  edukacji w Szkołach Filmowych i Teatralnych na całym świecie.

Program warsztatów opracowałam na podstawie wiedzy zdobytej przez 22 lata praktyki pracy zawodowej. Nazwałam i opisałam techniki, które sama stosuje od wielu lat w pracy w telewizji i teatrze. Program warsztatów jest autorski – przez ostatnie trzy lata prowadziłam wiele spotkań grupowych i indywidualnych. Poza warsztatem ze sztuk komunikacji, opracowałam projekt Wideo Wizytówki oraz Wideo Elevator Pitch.

Prywatnie jestem mamą siedmioletniej Sary, pasjonuje mnie przyroda i filozofia  Zwierzęta zawsze są obok mnie, zarówno psy jak i konie. Jestem optymistką i wierzę, że wszystko jest w naszych rękach

Życie to wspaniała przygoda, sama kreuję scenariusz mojej historii.

LinkedIn – Dorota Deląg

Instagram – PoranekDoroty

lub po prostu www: https://dorotadelag.com.pl/