Rozmowa z Aleksandrą Mrowiec – Architektką Komunikacji
Joanna Pastuszak – Cybulska: Mówisz o sobie, że jesteś „architektką komunikacji”. Co dokładnie robisz i jak pomagasz swoim klientom?
Aleksandra Mrowiec: Pomagam klientom w trzech obszarach. Po pierwsze, osobom prowadzącym swoje biznesy, którzy nie do końca potrafią opowiedzieć o tym, czym się zajmują. Pomagam im identyfikować ich styl działania i docierać do odpowiedniej grupy klientów. Wspieram ich w planowaniu strategii komunikacji, uczę opowiadać historie i występować publicznie. Druga grupa to osoby indywidualne, które stoją przed wyzwaniem, np. przedstawieniem dużego projektu przed nowym audytorium.
Trzecią grupą są pracownicy korporacji, którzy występują na scenie często, mają w tym praktykę, ale potrzebują nadać szlif swoim prezentacjom, chcą nauczyć się nowych technik. Pracujemy wtedy indywidualnie lub szkolę całe zespoły.
Czyli pomagasz klientom wchodzić w obszar storytellingu?
Wierzę w to, że opowiadanie historii jest esencją wystąpienia publicznego. Nie wyobrażam sobie, aby wystąpienie było tylko przedstawienim suchych faktów i informacji. Nie jesteśmy w stanie zainteresować ludzi wyłącznie danymi i faktami, niezależnie od tego, z kim mamy do czynienia. Żeby przedstawić trudne informacje, potrzebujemy je w jakiś sposób „ubrać”, aby odbiorcy zrozumieli, po co w ogóle im to opowiadamy.
Zetknęłam się ze storytellingiem trochę przez przypadek, kiedy sama dla siebie poszukiwałam sposobu na zaciekawienie słuchaczy. Zastanawiałam się co zrobić, aby oni zechcieli spędzić na szkoleniu te kilka godzin i z uwagą mnie słuchać. Postawiłam sobie cel, aby to co nieciekawe i nużące, było dla nich wyjątkowe, wciągające. Na tamten moment, to było dla mnie działanie intuicyjnie, a teraz, po niemal piętnastu latach praktyki i szkoleń, stanowi podstawę mojej pracy.
Sprecyzuj proszę, czym dokładnie jest storytelling?
Storytelling, czyli opowiadanie historii. Jak to w historii mamy bohatera, jego cel, problem lub problemy i rozwiązanie. Brzmi prosto, ale wcale proste nie jest. Dlatego warto się uczyć i praktykować tę umiejętność. Dzięki historii znacznie łatwiej jest nam przypisać, a odbiorcy zrozumieć wartość tego, o czym opowiadamy.
W ogóle „wartość” to takie słowo XXI wieku. Niemal wszyscy mówią „dawaj wartość”, „przekazuj wartość”, „to musi być wartościowe”. Wartość to tak naprawdę mówienie o użyteczności danej rzeczy. Jeśli odbiorca zobaczy wartość dla siebie, tzn. że już wygrałaś. Opowiadanie historii ma właśnie w tym pomóc. Samo mówienie, że masz super produkt albo świetne szkolenie, to nie jest skuteczny przekaz.
Większość ludzi nie wie czego dokładnie potrzebuje. Dlatego za pomocą opowieści jesteśmy w stanie o tym zakomunikować i przedstawić swoją ofertę tak, aby potencjalny klient się utożsamił z tym, o czym mówimy.
A do czego można wykorzystać takie opowiadanie historii?
Uważam, że storytelling biznesowy można zastosować praktycznie wszędzie.
Marketing, sprzedaż – w nich na co dzień wykorzystujemy historie marki albo klientów. To one budują wiarygodność. Oczywiście nie tylko. Jesteśmy również w stanie znaleźć sposób na zmobilizowanie zespołu stojącego przed trudnym wyzwaniem. Można to robić strachem – „jeśli nie zrobicie, wylatujcie z pracy”. Ale można też zrobić to mądrzej – opowiedzieć historię, która pozwoli im zrozumieć wyzwanie i pokaże jaka jest ich rola w rozwiązaniu. Jest w tym też wyjaśnienie dlaczego oczekujemy, że ludzie będą pracować ciężej, dłużej, z większym zaangażowaniem niż dotychczas.
Celem Fundacji Kobieta Niezależna jest promowanie różnych scenariuszy na niezależność. Jak komunikacja może pomóc w budowaniu niezależności?
Niezależność możemy rozpatrywać m.in. na poziomie mentalnym, osobistym, biznesowym, w związku. Ja wspieram klientów w obszarze biznesowym. Od szlifowania wystąpień publicznych, prezentacji aż po pracę nad strategią komunikacji. A te obszary i kompetencje z kolei są potrzebne, aby tą niezależność budować.
Czy z budowaniem marki na poziomie komunikacji, wiąże się też spójność wizerunkowa? Chodzi mi o sytuację, gdy np. kobieta w typie „dziewczyny z sąsiedztwa” na swojej produktowej stronie internetowej posługuje się językiem wysublimowanym, patetycznym mając nadzieję, że dotrze tym przekazem do klienta klasy premium?
Warto, by na początku budowania marki odpowiedzieć sobie m.in. na pytanie – kim chcę być dla mojego klienta? Na tej podstawie ustalasz język komunikacji. Pomogą Ci w tym archetypy marki, które stanowią jej osobowość. Ta osobowość, czyli sposób w jaki zachowasz się, jak zareagujesz, jak będziesz mówić do klienta, jak będziesz przedstawiać ofertę, jak zareagujesz na kryzys. Przyjmujesz wzorce zachowań i jeśli robisz to świadomie, to masz spójną komunikację.
Mówi się, że z danej wypowiedzi zapamiętujemy zwykle 10-15% treści. Co zrobić, aby być zapamiętanym?
Tu warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki działają nasze mózgi. W każdej sekundzie odbieramy niezliczoną ilość informacji. Żeby je przetworzyć musimy iść na skróty, czyli stosować tzw. oszczędność poznawczą. Ten proces to nic innego jak ciągłe upraszczanie informacji, bazowanie na „zdrowym rozsądku”. Ja też idę teraz na skróty, aby dojść do tej jednej wskazówki, która zakłada, że skoro wiemy, jak funkcjonuje ludzki mózg, to wiemy, że lubi „łatwość poznawczą”. Chcemy łatwo przetworzyć daną informację i zrozumieć, co ona dla nas oznacza. Zakładając więc, że komunikat wpadnie w ten schemat, to odbiorca go zrozumie. Jeśli nie, to zaczynamy pracę od początku.
Sama łatwość poznawcza komunikatu to jednak za mało. Trzeba jeszcze czymś przykuć uwagę. I tu z kolei pomogą nam emocje. Zresztą, tu doskonale pasują słowa Mai Angelou, amerykańskiej poetki i pisarki: „Ludzie zapomną, co powiedziałeś, ale nigdy nie zapomną tego, jak się dzięki tobie czuli”.
Przy natłoku informacji zapamiętujemy małą cząstkę tego, co usłyszeliśmy. Inaczej jest gdy w grę wchodzą emocje. Jeśli np. 17 lipca 2003 roku nie wydarzyło się nic ważnego, to nie zapamiętasz tego dnia w żaden szczególny sposób. Inaczej jest z 11 września 2001 roku, który u milionów ludzi na całym świecie spowodował gwałtowny przepływ rozmaitych emocji.
Podsumowując – dobry komunikat to taki, który jest łatwy do przetworzenia i wywołuje emocje. Czy to wystarczy, aby ludzie zapamiętali? Na pewno to dobry początek.
A czy na bazie swojego doświadczenia możesz powiedzieć, że komunikacji i występowania na scenie może nauczyć się każdy? Chodzi mi szczególnie o osoby nieśmiałe, lub zamknięte w sobie?
Myślę, że każda osoba powinna sobie zadać pytanie – czy ja tej umiejętności potrzebuję? Bo przecież nie każdy musi być w tym zakresie mistrzem. Nie żyjemy na pokaz, ani po to, by spełniać cudze oczekiwania.
Poza tym, poziom szlifu tych kompetencji będzie uzależniony od tego, jak będziemy z nich korzystać – czy to będzie nasze źródło zarobków, czy raczej sporadycznie wystąpimy publicznie z życzeniami na weselu kuzyna.
Jeśli już zgłasza się do mnie klient, to najczęściej jest przekonany, że potrzebuje mojego wsparcia. Ma określony cel i razem nad jego osiągnięciem pracujemy. Osobiście jestem zwolenniczką podejścia aby robić to, co jest nam potrzebne, bazować na swoich zasobach i wykorzystywać talenty.
Czy styl komunikacji zmieniał się także u Ciebie?
Oczywiście. Miały na to wpływ lata doświadczeń zawodowych i osobistych. Na początku mojej zawodowej drogi bazowałam na intuicji. Z biegiem lat, rozwojem kompetencji w obszarach komunikacji i wystąpień publicznych, przychodziły doświadczenie, a wraz z nim rosła pewność siebie. To przekładało się na sposób, w jakim się komunikowałam. Pamiętam taki moment w życiu, gdy uzmysłowiłam sobie, że ludzie oceniają mnie pozytywnie, a ja sama wobec siebie nie umiałam tego robić, byłam krytyczna i stawiałam sobie bardzo wysokie wymagania. Z jakiegoś powodu cały czas myślałam, że oni mają w tym ukryty cel, że jest w tym tzw. drugie dno. I kiedy w końcu to do mnie dotarło, nastąpił przełom. Mówię o tym symbolicznie, choć nie wydarzyło się to „pewnego dnia”. To był proces.
Dużo dały mi też szkolenia. Choćby te prowadzone przez Kamilę Rowińską. To wtedy zdecydowałam się na rozwijanie marki osobistej. To był również kolejny etap zmian w obszarze komunikacji.
Zaczęłaś uczyć tego, co sama umiesz skutecznie realizować, czyli po prostu precyzyjnie wypowiadać się?
Jestem przede wszystkim praktykiem. Przekazuję wiedzę, którą zdobywałam w praktyce, a nie podczas nauki na studiach, szkoleniach czy wyłącznie z przeczytanych książek. Nie neguję tych ostatnich, bo bez nich trudno byłoby się rozwijać. Ale sama teoria to moim zdaniem za mało. To jest moje podejście do bycia trenerem, edukatorem.
Zanim powstała marka „Architektka Komunikacji”, przygotowałam mapę myśli, wypisałam wszystkie umiejętności, kompetencje, talenty i zasoby jakimi dysponuję. Spojrzałam na efekt i uświadomiłam sobie, że mogę tą wiedzą dzielić się z innymi. Spośród wszystkich opcji, zdecydowałam się wybrać komunikację i wystąpienia publiczne jako projekt, który dostarczy moim klientom najwięcej wartości. W tym dostrzegałam potencjał i moja intuicja potwierdziła się.
Dziękuję Ci za Twoją opowieść o samej sobie.
Aleksandra Mrowiec – w sieci znana jako Architektka Komunikacji.
Pomaga przedsiębiorcom, markom osobistym i pracownikom organizacji uprościć ich komunikację, zmienić nudne i przegadane prezentacje w ciekawe opowieści. Z nią zbudujesz pewność siebie przed kamerą i przygotujesz autoprezentację, która Cię wyróżni z tłumu. Pomaga błyszczeć przed kamerą i wywoływać na scenie online i offline efekt WOW!
www.architektkakomunikacji.shop