Rozmowa z Patrycją Ulewską i Klaudią Wawrzyniak – właścicielkami marki TinyTattoo.
Joanna Pastuszak – Cybulska: Zacznijmy od waszej przyjaźni. Skąd się znacie?
Klaudia: Znamy się ze szkoły, z gimnazjum. W zeszłym roku miałyśmy osiemnastkę naszej przyjaźni, więc jest ona już dojrzała.
Jak to osiągnęłyście, że Wasza przyjaźń wciąż trwa?
Klaudia: Kiedy rozpoczynała się nasza znajomość, to nie było oczywiste, że to jest przyjaźń do końca życia. To jest dla nas naturalna trwałość, bo my się po prostu uzupełniamy. Z pozoru wydaje się, że jesteśmy podobne, bo mamy zbliżone wartości, tok myślenia, ale tak naprawdę jesteśmy różne. Dlatego to tak dobrze funkcjonuje, bo się uzupełniamy.
Patrycja: Wypracowałyśmy sobie pewne schematy funkcjonowania. Teraz, gdy już jesteśmy mamami, dorosłymi kobietami, to podchodzimy do tej relacji na poważnie. Wcześniej traktowałyśmy to instynktownie. Miałyśmy czas, gdy chwilę nie trzymałyśmy się razem, nasze drogi rozchodziły się, by potem znów zejść w jakimś punkcie.
A jak to wyszło z firmą – skąd pomysł na połączenie sił w biznesie?
P: Zanim zaczęłyśmy współpracę, pracowałam w branży już sześć lat. Moja pierwsza firma, to była stacjonarna pracownia szycia na miarę, zatrudniałam dwie krawcowe, a sama projektowałam. To doświadczenie w pracy z Klientkami przy szyciu autorskich projektów sukienek, płaszczy, a finalnie również sukien ślubnych to była dla mnie najlepsza lekcja projektowania i zarządzania w jednym. Równolegle, testowo zdecydowałam się rozpocząć pracę nad obecną firmą, w modelu brandu internetowego. Zobaczyłam w tym potencjał, zobaczyłam, że taki model pracy pozwala mi łączyć moją pasję i pracę z życiowymi rolami mamy i żony. Zamknęłam wtedy stacjonarną pracownię. Zaszłam w ciążę, a miesiąc po mnie również Klaudia oświadczyła, że spodziewa się dziecka.
W nowej firmie byłam sama. W pierwszym okresie po porodzie, kiedy np. pakowałam paczki z zamówieniami, pomagała mi w tym Klaudia. Było to fajne i przyjemne. Po kilku miesiącach mnie olśniło, bo zobaczyłam, że tak jak się uzupełnimy w życiu, firmowo również działało nam się dobrze. Klaudia uzupełniała moje administracyjne braki. Miałam wtedy przekonanie, że sama nie rozwinę tej firmy w takim stopniu, jakie były plany, a Klaudii świetnie wychodziło analityczne zarządzanie, więc po wielu przemyśleniach, zwróciłam się do niej z propozycją, aby do mnie dołączyła.
Wahałam się, bo nie chciałam ryzykować naszej przyjaźni, a czasem taki projekt niestety nie wychodzi. Zależało mi też na tym, aby rozłożyć zadania w firmie w zgodzie z naszymi talentami, abyśmy obie mogły się w niej realizować. Gdy Klaudia zgodziła się na partnerstwo, to zdecydowałyśmy o rebrandingu. W ciągu pół roku zmieniłyśmy w firmie niemal wszystko, łącznie z filozofią marki. I potem wyruszyłyśmy już razem we wspólną drogę na nowych warunkach.
Co jest w tej chwili waszym firmowym celem?
P: Chcemy być marką modową, nie ograniczać się tylko do podstawowych elementów szafy, ale chcemy tworzyć modę w szerszym kontekście. Naszym celem jest robić to w zgodzie ze sobą, na własnych zasadach, bez scenariuszy trendowych. Polska moda kojarzona jest przede wszystkim z Warszawą, a my chcemy tworzyć to tu, w Kwidzynie, łącząc pracę z naszym spokojnym życiem w małym mieście, które bardzo nam odpowiada. Chcemy pracować profesjonalnie, ale na naszych warunkach.
Zauważyłam, że charakterystyczne są dla was czarno-białe kolory. Czy to ma być wasz wyróżnik?
P: Nasza marka to my, a my na co dzień nie jesteśmy „świecące”, cekinowe, kolorowe, lubimy bardziej stonowane barwy, kolory ziemi. Zasada jest taka, że najpierw chcemy zbudować bazę podstawowych elementów garderoby, a dopiero później, gdy projekty zostaną dobrze przyjęte przez klientki, nadamy im nowe wersje kolorystyczne. Poza tym, nasz biały, to nie jest „zwykły biały” 🙂 . Nasz „milky white” to jest mleczny odcień bieli, idący delikatnie w ciepły, w którym każda kobieta będzie czuć się dobrze. Szukanie „naszej bieli” trwało pół roku. Aby uszyć koszulę, szukałyśmy odpowiedniego tonu bieli, składu materiału na którym ten konkretny kolor będzie się prezentować zgodnie z naszą wizją. Dlatego śmiejemy się, że biel jaką proponujemy, to jest bardzo dobrze przemyślana i wypracowana koncepcja.
Czyli chcecie znaleźć uniwersalne kolory, w jakich zarówno chłodny, jak i ciepły typ urody będzie się świetnie prezentował?
K: Filtrujemy te kolory przez swoje postrzeganie, pytamy same siebie, czy my czułybyśmy się w tym dobrze.
P: Nasza biel jest szlachetna, każdy będzie w niej wyglądać doskonale. Szyłam kiedyś suknie ślubne i moje doświadczenie pokazało mi, że mało kto wygląda dobrze w ubraniach o ultra białej barwie, wręcz sinej. Dlatego też zdecydowałyśmy się znaleźć dla naszych projektów dokonały odcień, który będzie świetnie się komponować w zestawieniu z jasnymi, jak i z ciemnymi kolorami.
Skąd biorą się wasze pomysły na kolekcje?
P: Inspiruje mnie wiele tematów, więc koncepcja zwykle powstaje dlatego, że coś mnie bardzo mocno zachwyciło. Mamy swoją wizję tego, co chcemy zaproponować. Nie mamy sezonowych kampanii, podążamy raczej za własną intuicją. Kiedy wiemy, że jakiś projekt jest wysoko ceniony, to rozwijamy go zmieniając jakiś detal, lub kolor i wypuszczamy go w świat.
K: Poza tym, mamy już wypracowaną komunikację z klientkami. Po prostu, kobiety piszą do nas, co chciałyby założyć. Bardzo zależy nam na dobrym kontakcie, dlatego badamy ocenę jakości i opinie, co do nabytych wcześniej ubrań.
A co jest wyznacznikiem tego, że projekt się przyjął? Jaki parametr wam o tym mówi?
P: Wyznacznikiem jest sprzedaż, a później feedback. Klientki czują, że to jest „ich styl”. Po premierze bluzy, ze sprzedaży której dzielimy się dochodem z Fundacją Kobieta Niezależna, otrzymałyśmy mnóstwo wspaniałych komentarzy, które dały nam ogrom radości i pewności o słuszności naszej drogi. Dla mnie bardzo ważne są emocje jakie wzbudzają nasze projekty oraz to jak dana osoba czuje się w nim.
K: Dodam jeszcze, że z punktu widzenia zarządzania firmą, ważne są też statystyki. Same zakładamy budżetowe ramy danego projektu, planujemy produkcję, rozpisujemy wszystkie te wartości, które mówią o dobrej sprzedaży danego modelu. Liczymy wszystko, aby nie przestrzelić się z pomysłem. W firmie, te matematyczne rozkminy to jest przede wszystkim moja działka.
Czas na pytanie o niezależność. Jesteście samodzielne i odkrywcze, to pojęcia które kojarzą się z niezależnością myślenia. Jak każda z was rozumie niezależność i odkrywa ją w swoim życiu?
K: Niezależność to dla mnie mój sposób myślenia, to co ja myślę o sobie, o moim życiu, poczucie, że mam zaufanie sama do siebie. Wiem, że mogę na siebie liczyć, że w każdym momencie sobie poradzę. Prócz kwestii finansowych, to właśnie wolność myślenia jest dla mnie najważniejsza, to mocne i stabilne osadzenie w rzeczywistości, zakorzenienie w swoim poczuciu tożsamości i własnej wartości. To też moja własna znajomość samej siebie, po prostu wiem, na co mnie stać, czego mogę się po sobie spodziewać.
W 2016 roku byłam na szkoleniu „Kobieta Niezależna”, i to mi otworzyło furtkę do tego, kim jestem teraz. Było to krótko po tym, jak dzięki Patrycji, pojechałyśmy na konferencję „Życie bez ograniczeń”, gdzie poznałam Kamilę Rowińską. Patrycja obiecała, że na wyjeździe spędzimy dobry, wartościowy czas, ale nie uprzedzała, że ten wyjazd zakończy się dla mnie wielkim „WOW”, które zainspiruje mnie do poszukiwań.
Nauczyłam się wtedy dawać sobie prawo do układania życia, rodziny, pracy, czasu wolnego na własnych zasadach. Ale poczucie bycia niezależną pojawiło się u mnie dopiero po pięciu latach po szkoleniu „KN”, kiedy wykonałam nad sobą konieczną pracę.
P: Dla mnie niezależność łączy się z zaufaniem do siebie. Budowałam ją przez lata, ale dopiero gdy zostałam mamą to poczułam ją najmocniej, poczułam wtedy wielką siłę. To było dla mnie niesamowicie odkrywcze, że ciało tak świetnie poradziło sobie z porodem, że wiedziało samo z siebie co robić. Poczułam wtedy ogromny szacunek do ciała. Rozwinęło się we mnie przekonanie, że mogę wszystko, że zawsze dam radę. Poczułam też wielką odpowiedzialność za moje dziecko.
Niezależności na pewno nie wiążę wyłącznie z pieniędzmi, bo je można utracić. Niezależność to odwaga, to zaufanie, że w każdej sytuacji dam radę, To wolność i życie w zgodzie ze sobą. To spełnianie własnych, a nie cudzych marzeń.
Jak wspieracie się jako przyjaciółki w rozwijaniu niezależności?
K: Najbardziej jestem wdzięczna Patrycji za to, że potrafimy ze sobą szczerze rozmawiać, że to są zawsze głębokie rozmowy. Bez różnicy, czy siadamy do rozmowy na temat osobisty, biznesowy – te rozmowy nigdy nie są powierzchowne. Po ich zakończeniu, zawsze zostaje we mnie jakiś ślad, refleksja, wniosek.
P: To są wartościowe rozmowy, zachęcamy siebie wzajemnie do nowych wyzwań, rozwijania siebie. To pomaga nam utrzymywać między nami wibracje, które nazywam „dobrym flow”. One dają nam przestrzeń do dalszego rozwoju.
Czy swoimi projektami staracie się pomóc kobietom w budowaniu ich świadomości, pomagacie im odkryć ich własne piękno?
P: To jest bardzo ważne dla nas, dlatego cały czas ulepszamy coś, poprawiamy.
K: Dlatego pokazujemy w mediach siebie, że nasza marka to my, pokazujemy siebie jako mamy, naturalne i piękne kobiety. Jesteśmy reprezentantkami wszystkich kobiet.
P: Nie jesteśmy modelkami w rozmiarze „S”, ubrania pokazujemy na sobie, aby jeszcze lepiej przedstawić klientkom jak w naszych projektach mogą wyglądać one same. Pracujemy nad wirtualną przymierzalnią, gdzie na różnych sylwetkach będziemy prezentować dopasowanie danych rozmiarów i projektów. Pomagamy klientkom w odnalezieniu w sobie poczucia zadowolenia, bo kiedy np. wkładają na siebie nasz magiczny T-shirt z wydłużonym rękawem, mogą go używać w dwóch wersjach, dzięki czemu czują się ze sobą pewnie i dobrze zarówno w oficjalnych, jak i prywatnych sytuacjach.
K: Nie znam drugiej takiej osoby jak Patrycja, która równie dobrze umiałaby podkreślić u ludzi to, co jest w nich najpiękniejsze. Klientki, które potrzebują wsparcia w dopasowaniu kroju, odwiedzają nas w pracowni w Kwidzynie. Po konsultacji z Patrycją, wyglądają jak milion dolarów.
Patrycja, kiedy poznałyśmy się, powiedziałaś bardzo ważne słowa. Określiłaś, że Twoja życiowa radość bierze się z tego, że miałaś najszczęśliwsze dzieciństwo na świecie. Jak twoi rodzice wpłynęli na to, że jako dorosła kobieta nosisz w sobie poczucie szczęścia?
P: Moi rodzice dali mi bezgraniczne zaufanie, wierzyli w moje dobre wybory, nie przekreślili moich pomysłów. Zawsze byłam bardzo głośnym, cieszącym się z życia dzieckiem, niezwykle ekspresyjnym – oni nie tłumili tego, nie bagatelizowali, nie ucinali mi skrzydeł. Jeśli ja coś wybrałam to oznaczało, że jest to super decyzja. W takiej atmosferze wzrastałam i to wzmocniło moje poczucie pewności siebie. Mam przekonanie, że mogę bardzo dużo.
Na skutek złych doświadczeń z pracodawcami, zmieniałam ścieżkę swojego rozwoju, nie miałam środków na rozwój własnego biznesu, ale głęboko się zastanowiłam nad pytaniem – Gdybym mogła wszystko, to co bym zrobiła? Podjęłam wtedy decyzję o samodzielności biznesowej. Wiedziałam, że zawsze to chciałam robić, marzyłam o tym. Miałam wtedy dwadzieścia cztery lata. Nowego zawodu uczyłam się na własnych błędach, bałam się, ale to mnie nie zatrzymało, bo wiedziałam, że dam radę. To powtórnie wpłynęło na mnie dodając mi siłę. Wciąż pielęgnuję w sobie wewnętrzne dziecko, lubię uzewnętrzniać moje emocje, śmieję się często i głośno. Staram się być obecna i zauważać dobre rzeczy, które dzieją się wokół mnie. Jestem wdzięczna za to.
A Ty, Klaudia, czego chciałabyś nauczyć swoje dzieci?
K: Wychowanie dzieci to najtrudniejsza sztuka świata. Aktualnie jestem mamą dwójki i wiem to już z doświadczenia. Usłyszałam kiedyś, że dzieci nie wychowuje się dla siebie, ale dla świata. Ja chciałabym dać dzieciom wolność w myśleniu, pewność, że mogą być kim zechcą. Chcę je wspierać, motywować, uczyć tego, aby były odważne, działały mimo lęków.
Serdecznie Wam dziękuję za przepiękną i pełną szczerości rozmowę!
Patrycja Ulewska – Ukończyła WSZUiE na specjalizacji wizaż i stylizacja. Projektuje od 2013 roku, stylizuje, pisze treści, tworzy scenografie do zdjęć i content. Najwięcej o proporcjach i projektowaniu ‘z miłością do kobiecego ciała’ nauczyła się tworząc swoją pracownię szycia na miarę w Sopocie. Jest mamą, lubi Franka Sinatrę, stare kamienice meble vintage, randki z mężem, taniec i naturę. Trochę joga i taniec, trochę siłownia. We wszystkim musi być balans.
Klaudia Wawrzyniak – Absolwentka ekonomii. Skrupulatna i dobrze zorganizowana. Spełnia się w roli mamy Blanki i Nadii. Multitasking nie jest Jej obcy – jednocześnie gotuje obiad i zamawia guziki do koszul. Mówi, że wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Zajmuje się produkcją, oraz sprawami finansowymi. Lubi porządek, kawę i spotkania z przyjaciółmi. Zafascynowana psychologią wolne chwile poświęca rozwojowi osobistemu.